Parę dni temu miałem zrobić wpis na temat jak się jeździ tym moim Zippkiem, spostrzeżenia z jazdy po mieście i tego typu.

W międzyczasie zaliczyłem pierwszą wywrotkę. Jak do tego doszło?

W nocy trochę padało, ale rano nie było kałuż tylko trochę wilgoci na asfalcie. Byłem w połowie trasy do pracy i ruszałem spod świateł jako 5. Ktoś na początku zaczął hamować a ja tego nie zauważyłem i odruchowo ścisnąłem klamkę ręcznego. Od razu się wywróciłem. Nie było żadnego pisku opon, szarpania, nic. Moto poleciało w dół jakby ktoś wykopał przed nim dziurę. Chyba doszedłem dlaczego tak się stało. Następnego dnia pojechałem w to miejsce, aby przyjrzeć się temu miejscu. Jest to dość łagodny zakręt w lewo, na pasie wymalowane są "strzałki". To na pewno sprzyjało by się wywalić. Najgorsze jednak to co mam cały czas w wyposażeniu motocykla - opony! Zrobiłem taki mały test na mokrym wracając do domu, hamowałem tylnym hamulcem (przedniego wolałem nie dotykać...) i opona już się ślizgała przy 20-30 km/h przy lekkim (!!) naciśnięciu dźwigni hamulca. W tych samych warunkach, ale na suchym nic niepokojącego się nie działo. . Na mokrym okazuje się, że są dramatycznie złe!

Pewnie ktoś baaaardziej doświadczony dałby sobie radę, ale na naukę to jest zbyt niebezpieczne.

Także jestem aktualnie na etapie poszukiwań nowych gum.

A co się stało z moto? Urwana stopka, przeszorowana klamka sprzęgła, ciężarek, trochę plastiki z przodu, coś się sprzęgło rozregulowało (żeby wbić trójkę nie muszę wciskać sprzęgła :/) Wyciekło trochę oleju*. Chyba nic poza tym. Oddam go za parę dni do warsztatu, żeby sprawdzili czy na pewno wszystko ok.

A ja? Heh, nic poważnego, siniaki, zadrapania, potłuczenia.

Tyle nauki w jeden dzień;)

Pozdrawiam!

* - to była benzyna z gaźnika, zmylił mnie jasny kolor tej plamy, olej był ledwo wymieniony i źle skojarzyłem.